poniedziałek, 16 lutego 2015

Jerzy Pilch, Dziennik


Znany z brawurowo poprowadzonych powieści, zachwycający jako autor dramatów i scenariuszy, powszechnie czytany jako felietonista wybitny polski autor w swoim "Dzienniku"- a raczej zbiorze felietonów - pokazuje się jako memuarysta w sensie ścisłym.

Skupmy się na fragmencie książki, w którym autor humorystycznie odnosi się do problemu nietolerancji religijnej.

‘Jeśli nie uda się ustalić, czy pies jest wyznania ewangelicko-augsburskiego, trzeba szukać miotu na ziemi cieszyńskiej – szanse są większe nić gdzie indziej. Ostatni pies mojej matki z pochodzenia nie był naszej wiary, ale kilkanaście lat pod luterskim dachem zrobiło swoje.’


Pilch nadaje psom ludzkie cechy, konkretnie świadomość religijną aby zakomunikować społeczeństwu potrzebę tolerancji i szacunku innych wyznań. Psy w książce są przykładem iż na naszą religię w większości wpływa nasze urodzenie oraz wiara rodziców, która przechodzi na nas. Tak więc fakt obecności wielu wyznań powinien zostać zaakceptowany a zjawisko nietolerancji nie powinno mieć miejsca. Jest jednak inaczej. Zauważamy tu odniesienia do pozytywistycznego manifestu Elizy Orzeszkowej, która wzywała Polaków do szanowania odmienności religijnej żydów. Jak widać problem ten przetrwał do dziś. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz